poniedziałek, 14 kwietnia 2014

365.214

Nie idzie mi coś.
Chyba źle jest zaczynać zdanie (a post tym bardziej!) od 'nie', nie?
Nie jestem malkontentką. Jestem po prostu bardzo zmęczona.
Dużo wzięłam na siebie różnych spraw, skumulowało się, nie mam chwili dla siebie, na to, żeby się wyspać, pobyczyć. To chyba to. 

Staram się jeść regularnie. Ale pozwalam sobie na to i tamto.
Rezultat: +1 kg 

Miałam docisnąć jeszcze trochę, żeby tę serię zakończyć jednak wynikiem -10, ale nie dałam rady. 
Może po świętach, jak odpocznę? Nie chcę się katować. Nie chcę się zadręczać wyrzutami sumienia. 
Chcę łagodnie do siebie podejść. Nie chodzi o folgowanie sobie, ale o taką wyrozumiałość i pozwolenie sobie na poluzowanie gdzieś... bo pęknę...

Pms mi minął, a mi się nadal płakać chce, to chyba sygnał, żem zmęczona.
Żeby chociaż pogoda odwracała moją uwagę. A tu lipa...

Kurde, jak to odchudzanie siedzi w głowie.
Jak bardzo trzeba sobie tłuc do głowy, żeby było normalnie...

Ale chcę, żeby było normalnie, więc walczę dalej, nooo...

a to powiało optymizmem ;)

1 komentarz:

  1. Jak nie idzie, jak już tyle poszło??!
    Prawie dwie zgrzewki wody! Dla mnie wynik nie do pobicia!
    Odpocznij, zwolnij, bądź dla siebie też dobra. I nagradzaj siebie! Bardzo dużo zrobiłaś! Jesteś mogą idolką :)

    OdpowiedzUsuń