środa, 2 kwietnia 2014

365.202

Dobra... wróciłam do normalności. Z jedzeniem i z wagą :)

Zaczynam mieć jakąś obsesję. Patrzę nie tylko na to, co ja jem, ale też na to, co jedzą inni!
Hmm... i boli mnie, jak słabo jedzą ;) 
Zaczynam być domową terrorystką :) Krzywię się na białe pieczywo, na sól, na colę...

No łatwo ze mną nie mają ;)

Na razie fajnie mi idzie. Jem bardzo przyzwoicie (regularnie, dobrze ilościowo (o ile nie za mało ;)), jakościowo ok), piję wodę (wczoraj ze cztery litry, ale byłam na minimaratonie zumby, więc dużo wypociłam ;)).

Największą pokusą dla mnie są orzechy i migdały! Żadne słodycze! 
Chcę je mieś w szafce, żeby dorzucać do porannej owsianki chociażby. Ale, kurcze, na tym się nie kończy... Nie potrafię się powstrzymać. Tak! To jest zdecydowanie moja słabość...

I czerwone wino <zawstydzona>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz