wtorek, 25 lutego 2014

365.166

No to popychamy dalej. 
Przez trzy dni dieta na bazie kiszonej kapusty. W sumie fajnie, bo miałam ochotę na taki konkretny smak.
Ma ruszyć wagę i... moje jakieś leniwe jelita.
Liczę na nią :)

A dziś miałam szósty masaż. Skupiamy się teraz na nogach, może uda się tam coś rozruszać i przy następnym pomiarze będzie spektakularna różnica :)
Ale boliii, oj, jak boliii...
Przydałby się jakiś relaksik po tej serii :)

Ale nie zniechęcamy się. Walczymy :)

----------
Dziś jadłam:
śniadanie: jogurt i ananas
drugie śniadanie: sok ananasowy 
obiad: kapusta kiszona
podwieczorek: mandarynki
kolacja: pierś z indyka z kapustą kiszoną

piątek, 21 lutego 2014

365.162

Dziś krótko, bo padam na twarz...

Dwudniowa dieta, lekka - da się na niej wyżyć :)

Mierzenie - bez fajerwerków: 
ramiona, pod biustem, nad kolanem - po 1 cm.
brzuch jakoś kilka centymetrów, fajnie
nogi - null, zero, nic! ale dziadostwo :(

Waga też stoi.
Teraz trwa walka. Ciekawe kto wygra: ja czy mój organizm, który widać, że broni się, zapiera, jak może...

Zwykle odchudzanie na tym etapie kończyłam.
Teraz nawet o tym nie myślę! :) I to jest sukces :)

Bardzo wspierają mnie dziewczyny z EQ, mówiąc, żebym w głowie odpuściła, nie patrzyła tak na wagę, tylko robiła swoje, a efekt sam przyjdzie...

Taaa, sam. Akurat :)

Ale biorę to sobie do serca :)

---------------
Dziś jadłam:
śniadanie: płatki kukurydziane z mlekiem i kiwi
drugie śniadanie: jabłko
obiad: kromka chleba z plasterkiem wędliny i pomidor
podwieczorek: fasolka szparagowa
kolacja: pierś z kurczaka z warzywami

No cienko było, jestem głodna, więc idę spać. Dobranoc :)

czwartek, 20 lutego 2014

365.161

Czwarty dzień z rzędu boli mnie głowa. Tak migrenowo, niefajnie. 
Nawet pierwszy raz od początku odchudzania wzięłam leki przeciwbólowe, bo jakoś funkcjonować muszę.
Oj, nie jest mi dobrze, no nie jest...

Ponieważ ta waga moja oporna jakaś, znów stoi jak zaklęta, jutro i pojutrze będę na diecie lekkiej. Słabo mi na samą myśl ;)
Ale wytrzymam, co mam nie wytrzymać ;)
Oby tylko coś się ruszyło...

Jutro masaż i mierzenie obwodów.
Jak będzie się czym pochwalić, to jutro napiszę ;)

A może ból głowy i senność (najchętniej zaraz poszłabym do łóżka ;)) to reakcja organizmu i obrona przed spalaniem? W ciągu dnia mam energię, ale wyjątkowo szybko wieczorem 'schodzę'...

--------------
Dziś jadłam:
śniadanie: koktajl bananowy
drugie śniadanie: sałatka z rukoli i pomidora
obiad: pierś z kurczaka z warzywami
podwieczorek: 2 wafle ryżowe i jogurt z owocami
kolacja: sałatka (mix sałat, pomidor, papryka) i pierś z kurczaka

niedziela, 16 lutego 2014

365.157



Takie cztery (4, nie pomyliłam się!) muffinki zjadłam dziś na podwieczorek. Tak miałam w rozpisce - podaną ilość składników, z których wyszły mi cztery ciastka.

Nie wytrzymałam i napisałam do Justyny:
- czy to jest na pewno przepis na jeden raz? wyszły mi cztery muffiny. boję się. psychicznie nie dam rady tyle zjeść!
- tobie chyba ta dieta źle na głowę robi! oczywiście, że na jeden raz :) Masz zeżreć wszystko i cieszyć się życiem!

Hehe, nie ma to jak dobry kołczing :) Zjadłam. Ze smakiem. Ciastka z mąki gryczanej i odrobiną ksylitolu i orzeszków :) Pyszne, serio!

Lekko głodna idę spać, ale to lubię :)

-------------
Dziś zjadłam:
śniadanie: miał być budyń gryczany, ale była owsianka (rano odwoziłam dziecko na obóz, jakoś obawiałam się na pierwszy rzut oka skomplikowanego przepisu o tej porze...)
drugie śniadanie: miał być marwit, było jabłko i mandarynka
obiad: kasza z warzywami
podwieczorek: ciastka gryczane i kefir
kolacja: krupnik z kaszą gryczaną i kawałkiem indyka

piątek, 14 lutego 2014

365.155

Dwa dni pełne wrażeń, do tego stopnia, że zapominałam o jedzeniu!
Oj, fajne takie chwile, kiedy z podekscytowania nie czuć głodu :)

To podniecenie wzięło się stąd, że (nareszcie!) uruchomiliśmy stronę www naszej firmy - bardzo nam z tym dobrze :)

Od dziś jestem na diecie gryczanej. Cztery dni na bazie gryki (kasza, mąka...).
Dziś jadłam coś przepysznego, co na pewno wrzucę na moją 'playlistę' :)

Voila! Oto ona! Tarta gryczana... 
















Farsz lekko zmodyfikowałam, po prostu: ugotowana kasza gryczana z suszonymi pomidorami, szpinakiem i serkiem kozim. Ciasto kruche z mąki gryczanej. Absolutny przebój :) Zdecydowanie dzisiaj można mi zazdrościć diety! :)

---------------
Dziś jadłam:
śniadanie: gryczanka - coś jak owsianka, tylko z kaszy gryczanej :)
drugie śniadanie: na zdjęciu :)
obiad: kasza z warzywami 
podwieczorek: placuszek z mąki gryczanej i kefir
kolacja: kasa gryczana z twarogiem, cebulką i papryką

wtorek, 11 lutego 2014

365.152

Szkoda, że dziś nie 150 dzień, bo ładnie by się złożyło ze zgubionymi 15 kg ;)
Tak, tak... Dziś świętuję zrzucenie 15 kg! 

I jest mi dobrze! I nie dlatego, że zjadłam pyszną kolację! Nawet mimo pms :) Jest mi dobrze!

Refleksje?
Cieszę się, że trafiłam na EQ, na Justynę, Kamilę, Magdę i Patrycję. Dziewczyny, wszystkie, są super, potrafią zmotywować, poradzić, wesprzeć, wymęczyć masażem ;)

Co jest wyjątkowego w odchudzaniu z EQ? To, że oprócz diety i codziennych smsów (spróbuj zaspać i nie napisać, jak się ma poranna waga, to zaraz ścigają, czy wszystko ok ;), są masaże.

Ale masaże to nie tylko masaże - tak przewrotnie napiszę.

Każdy masaż trwa godzinę. Za każdym razem jest to godzina gadania o trudnościach, o przepisach, o tym, co gdzie kupić, co czym zastąpić... Jestem osobą, która docieka, zadaje pytania - tu mogę je wszystkie wyczerpać do cna! :)

Co więcej, dziewczyny same praktykują, mimo że wszystkie szczuplutkie, idealne (a może właśnie dlatego?).
Jedzą regularnie, same dobre rzeczy, też noszą się z pojemniczkami :) One doskonale wiedzą, o czym mówią. Poradzą nawet, gdzie jaki fajny pojemniczek kupić :)

To one sprawiają, że wierzę, że uda mi się tym razem osiągnąć cel :) Dzięki, Dziewczyny :)

Się rozpisałam :) To teraz jeszcze wstawię zupełnie słabej jakości zdjęcie, ale za to jaką ma moc!
Wstawiam je tu, żebym sama mogła zajrzeć, popatrzeć, zmotywować się do dalszej pracy, wystraszyć na widok 'biforka'. Następne zdjęcia będą lepszej jakości, obiecuję :)


Trala la! jestem o 15 kg lżejsza :)

--------------
Dziś jadłam:
śniadanie: gruszka i serek wiejski
drugie śniadanie: surówka z selera i gruszki
obiad: mix sałat z gruszką, orzechami nerkowca i dipem miodowym
podwieczorek: jak drugie śniadanie
kolacja: pierś z kurczaka zapiekana z gruszkami i kardamonem (pychaaa!)

niedziela, 9 lutego 2014

365.150

Dzień po imprezie - + 30 dkg...
Nie objadałam się, dwa razy zjadłam lekką sałatkę, ale przegryzłam też korniszony, w sałatce też były buraczki marynowane. Mam nadzieję, że to raczej woda...

Dziś wstałam później, jak to po imprezie, więc ominęłam jeden posiłek (drugie śniadanie).
Poza tym wg planu.

Obchodził ktoś Międzynarodowy Dzień Pizzy? To dzisiaj! Zupełnie niechcący udało nam się świętować ;) Tzn. rodzina moja, bo ja - wiadomo - obiadek z rozpiski ;)

Ale za to przygotowaliśmy ciasto do pizzy z mąki razowej i orkiszowej :) I nikt się nie buntował! Ba! Nawet mówią, że wolą takie ciasto :) 
Cieszę się, że niektóre moje fisie im się udzielają :)

Syn zażyczył sobie na śniadanie owsiankę z bananem i żurawiną :)



--------------
Dziś jadłam:
śniadanie: kanapka z kozim serkiem i pomidorki koktajlowe
obiad: ryż z warzywami
podwieczorek: jabłko
kolacja: sałata z pomidorem, jajkiem (zagapiłam się i nie przygotowałam piersi z kurczaka, musiałam na szybko znaleźć zamiennik...) i z amarantusem

sobota, 8 lutego 2014

365.149

Ale ten czas leci! Nawet się nie spostrzegłam, jak trzy dni minęły od ostatniego wpisu!

Dziś trochę wcześniej, trochę w biegu, bo szykujemy się na bal :) 
No i 'zaś' pokusy ;)

Bal to duże słowo, bo szykujemy się na imprezę ze znajomymi w wynajętej sali i... na szczęście każdy przynosi coś do jedzenia, więc mogę się trochę zabezpieczyć ;)

No i zdeklarowałam wracać samochodem, coby i alko nie kusił ;)

I powiem tyle: amarantus czyni cuda! wyszłam ze swoich  problemów :)
I od razu na wadze lepiej :)
Stan na dziś to -14,7 kg :) 

Cieszy :)

A, i mam prikaz, żeby dziś nie kończyć jedzenia o 19 (bo będziemy długo siedzieć). Mam jeść coś lekkiego co 3 godziny, czyli 22 i nawet o 1...

------------
Dziś jadłam i jeszcze będę:
śniadanie: owsianka z jabłkiem i amarantusem
drugie śniadanie: kiwi
obiad: (pomyliłam się i zjadłam z jutra! pierwszy raz, pewno z pośpiechu): placuszki z amarantusa (pyszne!)
podwieczorek: sałatka owocowa (z amarantusem, a jakże! ;))
kolacje: będzie jabłko i serek wiejski
druga kolacja: przygotowałam sałatkę ze szpinakiem, serkiem kozim i buraczkami :)
trzecia kolacja: albo to samo, albo coś lekkiego, co znajdę na stole, albo nic, jeśli wrócimy do domu :)



środa, 5 lutego 2014

365.146

Po pierwszym masażu - nieposiniaczona, ale lekko obolała. Lekko. Nie będę dramatyzować ;)

I na trzy dni dostałam cieniutka dietkę, żeby trochę ruszyć te wredne kilogramy. 
No i głodna siedzę, dlatego zaraz idę spać.

Na szczęście motywują mnie ludzie wokół (choć pewno powinnam motywację czerpać z głębi siebie, a nie z otoczenia ;)). Zauważają, że schudłam. Mówią mi to! I chcę jeszcze więcej.

Nie mam żadnych refleksji, przemyśleń. Dzień był zaganiany, co przy tej dietce oznacza zgon, w sensie zjazd, odjazd i nie będę się bronić...

------------
Dziś jadłam:
śniadanie: jogurt z owocami leśnymi i otrębami
drugie śniadanie: kiwi i... łyżeczka (!) posiekanych orzechów
obiad: makaron z tuńczykiem i pomidorem (żeby zobrazować ilości: 100 g makaronu i 2 łyżki tuńczyka ;))
podwieczorek: kefir
kolacja: caprese z połowy mozarelli

poniedziałek, 3 lutego 2014

365.144

Jutro pierwszy masaż w tej serii. No mam cykora, gdyby ktoś pytał ;)

Dostałam też nową dietę (od pojutrza), bo musimy trochę szturchnąć ten mój organizm. Zatrzymał się i stoi. 
Wiem, że to normalne, ale wkurza mnie bardzo, bo jednak efekty są bardzo motywujące.

A ten się broni, zapiera, żeby go tylko nikt z tych zapasów nie ogołocił...

Ale powalczymy, zwyciężymy! o :) W końcu walczę teraz jeszcze o 8 kg. 

Ciekawe tylko, jak na tej cienkiej diecie (bo podobno taka jest ;)) będzie mi się funkcjonować. 
Ostatnio wystarczająco odczuwam brak energii i senność...

No nic, będę zdawać relacje...

---------------------
Dziś jadłam:
śniadanie: twaróg z pomidorem (miała być rzodkiewka i szczypiorek, ale się zagapiłam i nie miałam)
drugie śniadanie: kasza jaglana z jabłkiem i cynamonem
obiad: to co wczoraj, czyli kasza z indykiem i szpinakiem (baaardzo fajne)
podwieczorek: też kasza z jabłkiem
kolacja: ykhmm... ykhmm... miały być kotleciki z kaszy jaglanej (z cebulką, czerwoną papryką i curry), ale... wszystko mi się rozleciało i zjadłam kaszę z drobno posiekanymi warzywami ;) Ale było pyszne!

Dochodzę do wniosku, że nie lubię żadnych placków, kotlecików. Nigdy nie lubiłam i nie umiałam ich robić (czyt. smażyć). Następnym razem poproszę bez kotlecików ;)

niedziela, 2 lutego 2014

365.143

Weekend z gośćmi. To jest pewna trudność.
Nie o to chodzi, że mam więcej pokus, ale raczej o to, że nasze, moje i gości, 'pory posiłków' się nie synchronizują.
Wczoraj na przykład goście przyszli po 20. Ja o 19 zjadłam kolację, więc luz, nie byłam ani głodna, ani łasa na to, co na stole. 
Ale goście wyszli przed 3 i nie ukrywam, że pod koniec to byłam już słaba i skubałam rukolę i orzeszki pini z ulubionej sałatki :( No ale normalnie o tej porze bym już smacznie spała, a nie jadła ;)

Dziś rodzice na obiedzie. Wszyscy obiad o 15, a ja - o 16 (i tak zamieniłam obiad z podwieczorkiem).
Poza tym wstałam późno, pominęłam śniadanie, ale za to skubnęłam kilka płatków migdałowych i okruszków z szarlotki oraz kilka orzechów z miseczki...

Za tydzień kolejna impreza, nocna. Muszę wymyślić sposób, jak sobie poradzić.
Zdeklarowałam już, że będę kierowcą, więc przynajmniej alko nie będzie mnie kusić ;)

No mam trochę wyrzutów, tym bardziej, że waga stoi i pewno powinnam się bardziej przyłożyć.
No i jeszcze lekko zmodyfikowałam dzisiejszą kolację, bo nie zdążyłabym po gościach przygotować sobie tej z rozpiski...


-----------------
Dziś jadłam:
śniadanie: brak
drugie śniadanie: ciasto jaglane Patrycji (miałam w rozpisce, nie mogłam się oprzeć ;) fajne do porannej kawy, o takie:
pora obiadu - podwieczorek (te moje zamienione pozycje): sok marchewkowy Marvita i maca razowa
pora podwieczorku - obiad: indyk ze szpinakiem i kaszą jaglaną (pycha!)
kolacja: miał być bakłażan faszerowany kaszą jaglaną z warzywami, a była kasza jaglana po prostu duszona z warzywami

I ta właśnie dezorganizacja i nietrzymanie się planu mnie denerwuje. Musze na to wymyślić sposób na przyszłość...