5.1 kg.
Chyba bardzo dobrze nastraja mnie fakt, że w tym secie mam zrzucić 10 kg. Taki krok w kierunku celu, a zarazem cel. I ten cel wydaje mi się realny, nie przeraża mnie tak, jak cel dalekosiężny - 35 kg...
I można (nieśmiało) powiedzieć, że w drodze do tego celu minęłam półmetek! Że teraz już z górki.
(Chociaż dobrze wiem, że na początku łatwiej traci się na wadze.)
Może to rozłożenie celu na małe celiki mi pomoże... Po tej kuracji będę miała oddech na 'normalne jedzenie' - wtedy moim celem będzie utrzymać wagę aż do następnej kuracji (jakoś po nowym roku). A to nie będzie łatwy cel, bo ten okres wypada w grudniu, w święta :)
Bardzo jestem ciekawa, jak to będzie.
I wciąż podekscytowana :)
A we wtorek chciałabym sobie zrobić małą (?!) przyjemność - oprócz kilerskiego masażu chciałabym taki masaż peelingujący... Jakoś muszę tę moją skórę udobruchać, żeby tak zechciała się wciągnąć, 'zamknąć w sobie' ;)
A ja nie chce zebys "chudla na twarzy":) I w biuscie!
OdpowiedzUsuńTrzymaj sie kochana!
K.S,
no intrygujący komentarz, tym bardziej, że nie wiem czyj! hmm... ;)
Usuń