środa, 9 października 2013

365.27

Na trzy dni przeistoczyłam się we fruitariankę (czy frutariankę?). Żeby lekko pchnąć mój metabolizm, jem głównie owoce (i do tego jogurt/maślankę/kefir). No całkiem mi dobrze, choć wczoraj nie miałam wieczorem sił na nic (ale przyjmuję do wiadomości, że to generalnie trudny dzień był...).

-5,5 kg i chcę więcej!

Wcisnęłam się w dżinsy, które całkiem dobre leżą w szafie. Usiąść w nich nie usiądę, ale się zapięłam! Będę miała spodnie na zimę! 

Chyba lubię siebie na diecie. Nie mam wtedy wyrzutów sumienia, wiem, że robię to, co powinnam... Lubię czuć, że to kontroluję...
Lubię oczywiście też to, co widzę w lustrze: coraz mniejszy brzuch, coraz bardziej wystające obojczyki (yeah!).


4 komentarze:

  1. Nieźle!
    5,5 kg to już coś!
    Miałam ochotę na czekoladę z orzechami, ale sobie chyba odpuszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieźle!
    5,5 kg to już coś!
    Miałam ochotę na czekoladę z orzechami, ale sobie chyba odpuszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymaj sie kochana!
    Kasia S.

    OdpowiedzUsuń