poniedziałek, 20 stycznia 2014

365.130

130 dzień odchudzania i na minusie 11,5 kg.

Czuję się znakomicie! Dziś stwierdziłam, że jestem stworzona do bycia na diecie! :)
Nie wiem, jak to jest, ale taką mam konstrukcję psychiczną - jestem planistką ;)
Jak mam plan (np. co jem następnego dnia), to go realizuję. 

Bez planu się miotam i... tyję.

Teraz mam ładnie rozpisany każdy dzień, przygotowuję się do wyjścia z domu, pakuję wszystko w pojemniki, bez tego się nie ruszam.
Ale niestety, w okresie pomiędzy setami tak nie było. I tego właśnie muszę się nauczyć, bo przecież nikt mnie wiecznie nie będzie pilnował...
No i - jak to ja - muszę pilnować się z wodą. To są dwa tematy do przepracowania :)

-------------------------
Wracam do opisywania swojego menu :)
Fajnie zajrzeć po jakimś czasie i zobaczyć, co się jadło. Przyda mi się... kiedyś :)
I może jeszcze komuś?

śniadanie: płatki owsiane z żurawiną i płatkami migdałowymi - zalane wrzątkiem (takie lubię najbardziej)
drugie śniadanie: miało być cappuccino i kosteczka czekolady. nie lubię kawy z mlekiem (jest dla mnie za słodka! ;)), więc wypiłam czarną. no i kawałek mojej ukochanej czekolady z chili Lindta, uwielbiam...
obiad: makaron z tuńczykiem, groszkiem i kukurydzą, polany jogurtem
podwieczorek: fasolka szparagowa z sezamem (odkrycie: gotowane warzywa posypane sezamem przestają być takie mdłe ;))
kolacja: jajecznica i pomidorki koktajlowe (miała być jajecznica z pomidorami, ale jakoś bardziej mi 'leżała' bez ;)). ponieważ niczego nie solę (i da się! :)), to do jajecznicy używam oliwy z chili. jest smak :)

2 komentarze:

  1. Anonimowy20/1/14 20:09

    Brawo! Oby ten nastroj utrzymal sie jak najdluzej! :)
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nastrój i wiara, że się uda ;)
      pewno tak się zdarzy, że mój organizm się zbuntuje i spowolni...
      ale nie chcę się poddać!
      walczę o zrzucenie drugiej zgrzewki ;)

      Usuń