Byliśmy na turnieju, całą drużyną, 170 km w jedną stronę.
Było wesoło, towarzysko, wyprawa jak kiedyś zakładowe wyjazdy na grzyby ;)
Chłopaki grały zacięcie. Gardła mamy zdarte. Miejsce czwarte, ale było na co popatrzeć :)
Tym bardziej jestem dumna, że udało mi się wytrwać w mojej 'rozpisce' :)
A pokus było trochę. Wiadomo. Każdy czymś częstował, na miejscu bar z żurkiem, po powrocie wspólna pizza. A ja? A ja wyciągałam swoje pojemniczki w swoich godzinach :)
A dziś niedziela, relaks, katar, kocyk...
Dzielę się z Wami moim podwieczorkiem :) Ktoś będzie jeszcze się wzbraniał przed odchudzaniem? ;)
Ach, muszę umówić się z powrotem na masaże.
Nie da się tego w nieskończoność odkładać ;) tchórz ze mnie ;)
No ale ta skóra potem... warto :)
----------------------------
Dziś jadłam:
śniadanie: sałatka owocowa
drugie śniadanie: herbata malinowa wg planu, a wypiłam lipkę z miodem i cytryną, bo tak czułam (się ;))
obiad: ryż z warzywami (papryka, pieczarki, odrobina kukurydzy - co ciekawe, zero przypraw, a było bardzo smaczne)
podwieczorek: jak na zdjęciu :)
kolacja: (wciąż przede mną :)) sałatka z rukoli
salatka owocowa, jak ja tego nie lubie :) no ale jak mus to mus :) u mnie jutro rano jajeczko na miekko i pomidorki koktajlowe :D brawo, ze wytrwalas!! :)
OdpowiedzUsuńserio nie lubisz sałatki owocowej? ja lubię, jutro też mam :)
Usuńnie lubie...ja tak czasem mam :)
UsuńSmaczny ten jadlospis.
OdpowiedzUsuńA na kawe i gazetke tez chetnam:)
i czekoladkę. z chili :)
Usuń