Sto czterdzieści jeden dni od początku. Sporo, nie?
Bilans: -12 kg.
Może to nie za dużo, ale cieszę się, że przez ten cały czas nie zrezygnowałam ani na moment z odchudzania.
Naprawdę to jest mój sukces!
Podobno jak się wolniej chudnie, to na dłużej zostaje ;) Tego się trzymam :)
No dobra, może to nie jest zbyt 'medialny' temat, ale walczę z zaparciami.
Dziwi mnie to, bo jem same wartościowe rzeczy, wody piję tyle, że czasami mam wrażenie, że odpłynę...
Męczy mnie to i żeby temu zaradzić dostałam kilkudniową dietę na bazie kaszy jaglanej. Super, bo bardzo ją lubię :)
Mam nadzieję, że moje problemy się wkrótce skończą, co też będzie widoczne na wadze ;)
-------------------
dziś jadłam:
śniadanie: miała być sałatka owocowa, ale samowolnie zmieniłam to na kaszę jaglaną z jabłkiem
drugie śniadanie: twaróg z siemieniem lnianym
obiad: ...wbrew pozorom bardzo fajny ;) kapusta kiszona i chleb (wiadomo, porządny taki :))
podwieczorek: kefir i zalane wrzątkiem suszone śliwki
kolacja: ryba i surowe warzywa
twarog z siemieniem lnianym... tzn siemie takie suche??
OdpowiedzUsuńA 12 kg to ogromnie duzo!!! i dlaczego mowisz ze to nie Twoja zasluga!? przeciez sama stosowalas diete, a nie ktos za Ciebie :) brawa!! i tez bym tak chciala, no ale nie moge sie zabrac.... widac jeszcze nie doszlam do sciany hahahaha
SUKCES goni sukces!
OdpowiedzUsuń:-)
jezu, pamiętam swoje niedowierzanie, kiedy zgubiłam 15 kg
w sumie to do dzisiaj ciężko mi w to uwierzyć :-)
ale zrobiłam TO!
i Ty też TO robisz!!!!