Dziś krótko, bo padam na twarz...
Dwudniowa dieta, lekka - da się na niej wyżyć :)
Mierzenie - bez fajerwerków:
ramiona, pod biustem, nad kolanem - po 1 cm.
brzuch jakoś kilka centymetrów, fajnie
nogi - null, zero, nic! ale dziadostwo :(
Waga też stoi.
Teraz trwa walka. Ciekawe kto wygra: ja czy mój organizm, który widać, że broni się, zapiera, jak może...
Zwykle odchudzanie na tym etapie kończyłam.
Teraz nawet o tym nie myślę! :) I to jest sukces :)
Bardzo wspierają mnie dziewczyny z EQ, mówiąc, żebym w głowie odpuściła, nie patrzyła tak na wagę, tylko robiła swoje, a efekt sam przyjdzie...
Taaa, sam. Akurat :)
Ale biorę to sobie do serca :)
---------------
Dziś jadłam:
śniadanie: płatki kukurydziane z mlekiem i kiwi
drugie śniadanie: jabłko
obiad: kromka chleba z plasterkiem wędliny i pomidor
podwieczorek: fasolka szparagowa
kolacja: pierś z kurczaka z warzywami
No cienko było, jestem głodna, więc idę spać. Dobranoc :)
moje nogi tez nie chudna, chyba dlatego, ze za bardzo ich uzywam :Pw pracy ciagle przeciez chodze...ale zalozylam dzis sweterek a tu mi wisi z lekka od piersi w dol... no to chyba zle nie jest ;) kasza wychodzi na dobre ;) No i nadchodzi jednak ciezki czas przed okresowy... i zaczyna mi sie slodkiego chciec... no ale jak na razie sobie radze :) Nie puszczam za Ciebie kciukow kochana!!! :*
OdpowiedzUsuń