środa, 5 lutego 2014

365.146

Po pierwszym masażu - nieposiniaczona, ale lekko obolała. Lekko. Nie będę dramatyzować ;)

I na trzy dni dostałam cieniutka dietkę, żeby trochę ruszyć te wredne kilogramy. 
No i głodna siedzę, dlatego zaraz idę spać.

Na szczęście motywują mnie ludzie wokół (choć pewno powinnam motywację czerpać z głębi siebie, a nie z otoczenia ;)). Zauważają, że schudłam. Mówią mi to! I chcę jeszcze więcej.

Nie mam żadnych refleksji, przemyśleń. Dzień był zaganiany, co przy tej dietce oznacza zgon, w sensie zjazd, odjazd i nie będę się bronić...

------------
Dziś jadłam:
śniadanie: jogurt z owocami leśnymi i otrębami
drugie śniadanie: kiwi i... łyżeczka (!) posiekanych orzechów
obiad: makaron z tuńczykiem i pomidorem (żeby zobrazować ilości: 100 g makaronu i 2 łyżki tuńczyka ;))
podwieczorek: kefir
kolacja: caprese z połowy mozarelli

3 komentarze:

  1. dziś widzimy się :D

    OdpowiedzUsuń
  2. zaczelam jesc sniadania i od razu sa efekty! dziekuje! Thalia Ty tez mnie motywujesz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. no i super!
    ja to śniadania jadłam zawsze, gorzej z resztą dnia...
    ale się uczę :)

    OdpowiedzUsuń