poniedziałek, 3 lutego 2014

365.144

Jutro pierwszy masaż w tej serii. No mam cykora, gdyby ktoś pytał ;)

Dostałam też nową dietę (od pojutrza), bo musimy trochę szturchnąć ten mój organizm. Zatrzymał się i stoi. 
Wiem, że to normalne, ale wkurza mnie bardzo, bo jednak efekty są bardzo motywujące.

A ten się broni, zapiera, żeby go tylko nikt z tych zapasów nie ogołocił...

Ale powalczymy, zwyciężymy! o :) W końcu walczę teraz jeszcze o 8 kg. 

Ciekawe tylko, jak na tej cienkiej diecie (bo podobno taka jest ;)) będzie mi się funkcjonować. 
Ostatnio wystarczająco odczuwam brak energii i senność...

No nic, będę zdawać relacje...

---------------------
Dziś jadłam:
śniadanie: twaróg z pomidorem (miała być rzodkiewka i szczypiorek, ale się zagapiłam i nie miałam)
drugie śniadanie: kasza jaglana z jabłkiem i cynamonem
obiad: to co wczoraj, czyli kasza z indykiem i szpinakiem (baaardzo fajne)
podwieczorek: też kasza z jabłkiem
kolacja: ykhmm... ykhmm... miały być kotleciki z kaszy jaglanej (z cebulką, czerwoną papryką i curry), ale... wszystko mi się rozleciało i zjadłam kaszę z drobno posiekanymi warzywami ;) Ale było pyszne!

Dochodzę do wniosku, że nie lubię żadnych placków, kotlecików. Nigdy nie lubiłam i nie umiałam ich robić (czyt. smażyć). Następnym razem poproszę bez kotlecików ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz