No taką sobie przyjęłam konwencję, że będę pisać codziennie. Choćbym miała usiąść na parę słów.
Ale co można pisać codziennie o odchudzaniu? Zwłaszcza na początku, kiedy człowiek zapału dużo ma, pokusom nie ulega, rozterek nie ma i nawet do wina go nie ciągnie! No o czym pisać? ;)
No dobra, mogę napisać, że nie wykazałam się dziś należytą dyscypliną i że zamiast marchewki, selera i pietruszki duszonej do kaszy zrobiłam sobie cukinię, bakłażana i pomidory! uuułaaa, Justyna, nie czytaj! No ale nie mogłam, na samą myśl o duszonej marchewce było mi słabo. Już wiem, po kim moja Córka nie znosi gotowanej marchewki! ;)
I siedzę sobie teraz, pracuję jeszcze, zamiast wina sączę niegazowaną wodę...
Na zumbę nie poszłam. Na masaż nie poszłam. Ale już odczuwam wyraźną poprawę samopoczucia! Odżywam :)
Waga się chwilowo (mam nadzieję!) zatrzymała.
A, i kupiłam sobie fajne kolorowe pojemniczki do pakowania jedzenia :) Może jutro je obfotografuję. Trzeba sobie sprawiać małe przyjemności. A jeszcze nie nie pora na nowe ciuchy...
-------------------
Dziś jadłam:
śniadanie: kanapka z twarożkiem i pomidorem
drugie śniadanie: sałatka owocowa
obiad: kasza gryczana i duszone warzywa
podwieczorek: grapefruit
kolacja: mięsko i surowe warzywa
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńAle co!
Zgadnij, kim jestem! :P
rzeczywiście BARDZO zgrzeszyłaś tą zamianą składników ;-)
OdpowiedzUsuńpopatrz, to już prawie 2 tygodnie!
Wstydz sie Thalia, wstydz, kto by nie kochal gotowanej marchewki :P
OdpowiedzUsuńja tam lubię gotowaną marchewkę, choć podobno indeks glikemiczny czy inne fiu bździu, ma nieodpowiedni.... nie piszesz ile jesz "wagowo"? bo mięsko i surowe warzywa to wiesz... ;)
OdpowiedzUsuńporcje są mniej więcej podobne - mięsko z reguły 120 g, warzywa ze 150 g.
Usuńczekam na nowy post :( i doczekac sie nie moge
OdpowiedzUsuńKasze trzeba wtrajac , jaglana zwlaszcza,prawda Edyta?;))
OdpowiedzUsuńSciskam paluchy za Ciebie...Thalia;)
Kasia S.