Kilka dni przerwy w pisaniu... Straszliwa migrena, a potem nadrabianie pracy...
No ale już jest sobota, dom ogarnięty, ja ogarnięta również.
Generalnie jestem zadowolona, bo:
1. mimo okropnego pms-u nie uległam żadnej pokusie (w zasadzie to nawet żadnej do siebie nie dopuściłam ;))
2. jestem lżejsza o 4 kg!
3. wytrzymałam (!) drugi masaż - niewiarygodne, jak to boli! może z powodu tej mojej głowy miałam większą wrażliwość na ból. Jestem posiniaczona, jakby 'zupa była za słona' i wcale nie czekam z utęsknieniem na następny ;)
I przyszła mi do głowy jedna myśl na swój temat.
Zaprogramowałam się na dietę. Mam rozpisane posiłki. Wiem, że nie mogę solić, pić wina i coś tam jeszcze. I... fajne jest to, że nie ciągnie mnie zupełnie do podjadania, popijania, solenia. Nie mogę i już. Kropka.
To naprawdę siedzi w głowie.
Tylko jak to zrobić, żeby w tej głowie już pozostało? Tak restrykcyjnie przynajmniej na rok...
dlatego ja sie nie moge wciagnac w dietowanie, jestem zablokowana totalnie :/ zle mi ...
OdpowiedzUsuńwiesz co, ja też największy mam problem z rozpędem. jak już w coś wejdę, to jestem. ale zacząć...
Usuńi nie wiem, co poradzić... może trzeba sięgnąć 'dna' tak jak ja? wrrrr...